W miniony weekend wybrałem się na mecz syna w lidze młodzika. Tak jak co tydzień miałem nadzieję czerpać radość z tego, że moje dziecko ma pasję i cieszyć się tym, iż aktywnie spędza czas. Niestety tą sielankę zakłócili rodzice przeciwnego zespołu. Od pierwszej minuty krzyczeli do swoich dzieci instruując je co mają robić na boisku. Każde zagranie było komentowane w zależności od jego rezultatu: „co Ty robisz, graj szybciej piłką”, „strzelaj na co czekasz” itp. Jednak najgorsze było zachowanie w stosunku do młodej sędziny, która właśnie rozpoczyna swoją przygodę z gwizdkiem. Komentowane w głośny i wulgarny sposób były praktycznie wszystkie decyzje. W momencie gdy doszło do przekleństw postanowiłem zareagować. Podszedłem do grupy rodziców i zwróciłem uwagę, iż są na meczu dzieci i proszę o nieużywanie wulgaryzmów. W odpowiedzi usłyszałem, że sędzina bierze za to pieniądze i nie powinna popełniać błędów. W przerwie meczu trener drużyny gości podszedł do rodziców swoich podopiecznych i zwrócił uwagę, iż nie życzy sobie takiego zachowania i wywierania presji na dzieci ciągłymi instrukcjami i poleceniami jak mają grać. Niestety w drugiej połowie meczu sytuacja nie uległa zmianie. Padało coraz więcej obraźliwych sformułowań w kierunku sędziny. Podszedłem znów do rodziców i spytałem: „Jak by się czuli gdyby ktoś zachowywał się tak w stosunku do ich dzieci, jak oni zachowują się w stosunku do młodziutkiej sędziny”? Agresja słowna jaką zostałem zaatakowany nie nadaje się do cytowania!
Jako trenerzy musimy stanowczo reagować w takich sytuacjach. Nie wyrażajmy zgody na patologiczne zachowania rodziców podczas spotkań dzieci. Pamiętajmy, że: „Czym skorupka za młodu…”
Maciej Mateńko
MAMO PZPN
Trener reprezentacji #ZZPN2008